Polska sprzed milionów lat Co działo się i jak wyglądały tereny naszego kraju miliony lat temu. Badając warstwy geologiczne, powoli odkrywamy inny świat, który istniał tu jeszcze zanim pojawili się pierwsi ludzie. W gronie instytucji propagujących wiedzę znalazł się Instytut Paleobiologii Polskiej Akademii Nauk, który pokaże unikatowe skamieniałości sprzed pięciuset milionów lat. polskie radio 24 Ślady sprzed milionów lat - Michael Baigent • Książka ☝ Darmowa dostawa z Allegro Smart! • Najwięcej ofert w jednym miejscu • Radość zakupów ⭐ 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji • Kup Teraz! • Oferta 14357499732 Carl Baugh opisuje go, jako młotek, który pochodzi sprzed Potopu, a nie, jako ten, który ma 100 milionów lat. Na blogu Bad Archeology można znaleźć wyjaśnienie dotyczące młotka z London, a zajmują się oni wyjaśnieniem takich nieścisłości archeologicznych. . Wysokie góry, głębokie zapadliska i równikowe lasy Około 330 milionów lat temu morze ustąpiło z niemal całego terenu dzisiejszej Polski. W rejonie Dolnego Śląska powstawały wysokie góry, a na ich przedpolu – olbrzymie zapadliska tektoniczne, których dno stale się obniżało. Europa znajdowała się w rejonie równika, a w gorącym i wilgotnym klimacie rosły bogate lasy karbońskie. Szczątki roślin gromadziły się w zapadliskach, tworząc złoża węgla kamiennego, eksploatowane dzisiaj na terenie Polski i Europy Zachodniej. Karbońskie lasy, które porastały południową Polskę w karbonie. Szczątki tych roślin dały początekbogatym złożom węgla kamiennego (rys. Edyta Felcyn). Ogromne widłaki Największymi roślinami karbońskich lasów były widłaki. Dzisiaj są one niepozorne, jednak w karbonie dorastały nawet kilkudziesięciu metrów wysokości! Najbardziej znane rodzaje widłaków sprzed ponad trzystu milionów lat to Lepidodendron (na rysunku po lewej) oraz Sigillaria. Choć podobne do współczesnych drzew nago- oraz okrytonasiennych, karbońskie widłaki znacznie się od nich różniły. Ich wielkie pnie, osiągające dwa metry średnicy, były wewnątrz puste. W związku z tym w węglu kamiennym są one zachowane nie jako wielkie walce, ale jako silnie spłaszczone, płaskie “deseczki” z charakterystyczną ornamentacją, zaprezentowaną poniżej. Paprocie nasienne Tak jak widłaki i skrzypy, paprocie nasienne dorastały w karbonie olbrzymich rozmiarów. Na terenie dzisiejszej Europy żyły one jednak wówczas w cieniu przedstawicieli dwóch pierwszych grup, niekiedy wspierając się na ich pniach. Preferowały obszary mniej wilgotne, unikając bezpośredniego sąsiedztwa koryt rzecznych, gdzie dominowały kalamity. Kalamity (skrzypy) Kalamity to wymarłe rośliny należące do skrzypów. W odróżnieniu od dzisiejszego skrzypu często osiągały kilka metrów wysokości, a ich łodygi były grubymi, choć pustymi w środku, pniami zachowującymi segmentację charakterystyczną dla skrzypów. W karbońskim lesie preferowały stanowiska wilgotne, położone na równi zalewowej, w pobliżu koryt rzecznych. Kordaity Kordaity były najbardziej nowoczesnymi roślinami karbońskiego lasu. Należały do nagonasiennych (nagozalążkowych), które są dzisiaj reprezentowane przez rosnące w Polsce drzewa szpilkowe, a także przez bardziej egzotyczne araukarie, sagowce i miłorzęby. Karbońskie kordaity były drzewami o wysokości kilku metrów, rosnącymi przede wszystkim na obszarach nieco wyniesionych i bardziej suchych niż preferowane przez widłaki, a zwłaszcza skrzypy. Skamieniałości roślin z karbońskiego lasu Skamieniałe pnie lepidodendronów można rozpoznać dzięki charakterystycznemu, rombowemu wzorowi widocznemu na ich powierzchni. Są to regularnie rozmieszczone blizny liściowe, czyli ślady po liściach wyrastających wprost z pnia. Podobny wzór widoczny jest również na powierzchni pni sygilarii – innego rodzaju karbońskich widłaków, który z tego powodu jest też nazywany “drzewem pieczęciowym”. A to skamieniałość sygilarii – drzewa pieczęciowego, tak jak rodzaj Lepidodendron zaliczanego do widłaków. Skamieniałe liście paproci nasiennej z karbonu. Takie liście są jednymi z najczęstszych skamieniałości znajdowanych w węglu kamiennym. Niestety, o wiele rzadziej znajdowane są pozostałości pni paproci, w efekcie czego przez wiele lat roślinom tym nadawano więcej niż jedną nazwę rodzajową – osobno dla liści i łodyg, których długi czas nie potrafiono rekonstruować w całości. Pień kalamita z karbonu okolic Nowej Rudy (Dolny Śląsk). Oprócz ornamentacji ciągnącej się wzdłuż pnia można również zaobserwować typową dla skrzypów poprzeczną segmentację, pozwalającą na odróżnienie ich pni i łodyg od kordaitów. Widłaki karbońskie posiadały systemy korzeniowe składające się z grubych, płożących się nad powierzchnią gruntu pędów, nazywanych stygmariami (na zdjęciu), z których w miejscu widocznych na fotografii blizn wyrastały właściwe “korzenie”. Kordaity były jednymi z pierwszych roślin nagonasiennych, do których dzisiaj należą na przykład szpilkowe. Ich długie liście (na zdjęciu) są częstymi znaleziskami w skałach okresu karbońskiego. Okaz widoczny na fotografii ma 21 cm szerokości. Wysokie góry, zbiorniki gorącej magmy i granity W karbonie na terenie współczesnej Europy, w tym także w rejonie Dolnego Śląska, wypiętrzył się wielki łańcuch górski. Głęboko pod ziemią powstały wielkie zbiorniki przetopionej materii skalnej, czyli magmy. Na powierzchni tworzyły się wulkany. To właśnie te silne ruchy górotwórcze, określane mianem orogenezy waryscyjskiej (hercyńskiej) doprowadziły do ustąpienia morza z obszaru dzisiejszej Polski i umożliwiły bujny rozwój lasów równikowych. Schemat jednej z wielkich komór magmowych, które powstały w karbonie na terenie Dolnego Śląska. W zbiornikach tych znajdował się przetopiona materia skalna, która po ostygnięciu krystalizowała tworząc skały zaliczane do granitoidów, w tym granity. W pustych przestrzeniach powstałych w wyniku odprowadzenia gazów z komory magmowej krystalizował kwarc oraz inne minerały, tworząc piękne geody i druzy, czyli wypełnienia pustek odpowiednio okrągłych i nieregularnych. Rys. Edyta Felcyn. W pustkach komory magmowej tworzyły się piękne kryształy minerałów, najczęściej kwarcu (na zdjęciu). Imponują one doskonałością form oraz różnorodnością barw. Przezroczyste kryształy kwarcu określane są mianem kryształu górskiego, fioletowe – ametystu, ciemne – krawcu dymnego, a czarne i nieprzezroczyste – morionu. Skały, które wykrystalizowały w karbońskich zbiornikach magmy, to granity lub – szerzej – granitoidy. Są one cenionym kamieniem budowlanym i dekoracyjnym, stąd też płyty chodnikowe, progi, cokoły i posadzki wykonane ze skał granitoidowych powstałych karbonie można znaleźć niemal w każdym polskim mieście. Kryształy tworzyły niekiedy duże nagromadzenia. Jeśli znajdują się one w okrągłej lub owalnej pustce, wypełniając ją niemal całą, to całość określamy mianem geody. Wypełnienia nieregularnych pustek noszą nazwę druz. Niekiedy znajdowane są tylko fragmenty geod i druz lub liczne kryształy narosłe na prawie płaskiej powierzchni skały – wówczas określamy je mianem szczotek. Najpiękniejsze wychodnie granitów karbońskich Dolnego Śląska – czyli miejsca, gdzie skały te znajdują się na powierzchni – można obejrzeć w Karkonoszach. Z granitu karkonoskiego, który powstał w trakcie orogenezy waryscyjskiej w podziemnych zbiornikach magmowych, zbudowana jest większość głównego grzbietu tych gór. Na zdjęciu Śnieżka – najwyższy szczyt Karkonoszy. Grzbiet widoczny na pierwszym planie zbudowany jest z karbońskich granitów, natomiast sama Śnieżka – ze skał, które otaczały zbiornik magmowy i uległy przeobrażeniu wskutek oddziaływania wysokich, sięgających 1000 stopni C, temperatur magmy. Dlaczego w karbonie na terenie Europy powstały wysokie góry, zbiorniki magmowe i aktywne wulkany? Był to efekt wielkich kolizji kontynentów i związanych z nimi ruchów górotwórczych. Na mapie świat 310 milionów lat temu, w karbonie. W wyniku kolizji Eurameryki i Gondwany powstał ogromny kontynent Pangea. Na granicy pomiędzy Eurameryką i Gondwaną, które były wcześniej samodzielnymi kontynentami, wypiętrzył się ogromny łańcuch górski, którego część znajdowała się na terenie dzisiejszego Dolnego Śląska. Polska przekroczyła w karbonie równik i znajdowała się w strefie gorącego klimatu równikowego. To właśnie dlatego na obszarze naszego kraju mogły powstać bogate lasy karbońskie. Gromadząca się w nich materia organiczna stała się później węglem kamiennym. Płyty tektoniczne na Ziemi od milionów lat są w ciągłym ruchu. Dzięki specjalnej interaktywnej mapie możemy sprawdzić, gdzie obszar państwa, czy danego współczesnego miasta znajdował się na przestrzeni minionych 20-750 milionów lat! Możemy dosłownie zobaczyć, co było na obszarze wybranego regionu, miasta, czy obecnego państwa. Informatyk Ian Webster opracował interakcyjny globus nazwany Ancient Earth Globe, na którym można zobaczyć, gdzie miasta na całym świecie znajdowały się miliony lat temu. Europa i Polska 200 mln lat temu. To okres późnego triasu. Niebawem zniknie 76% wszystkich lądowych i morskich gatunków zwierząt oraz znacznie zmniejszy się liczba ocalałych populacji. Niektóre rodziny, takie jak pterozaury, krokodyle, ssaki i ryby zostały dotknięte wymieraniem w minimalnym stopniu. Pojawiają się pierwsze prawdziwe dinozaury Różnice na przestrzeni lat są ogromne. Interaktywny globus pokazuje nie tylko, gdzie były miasta miliony lat temu, ale także wskazuje, co działo się z florą i fauną w tym czasie. -„Nasze środowisko jest dynamiczne i może się zmieniać. Historia Ziemi jest dłuższa, niż możemy sobie wyobrazić, a obecny układ tektoniki płyt i kontynentów to przypadek czasu. W przyszłości będzie zupełnie inaczej, a Ziemia może nas wszystkich przeżyć”- mówił Ian Webster na antenie CNN. Położenie Polski, Europy i północnej Afryki 170 mln lat temu. Był to okres jurajski. Dinozaury rozwijały się wtedy w miarę ewolucji pierwszych ssaków i ptaków. Życie w oceanie było zróżnicowane, a Ziemia była bardzo ciepła. Korzystanie z mapy jest bardzo proste. Wystarczy wpisać miasto i zaznaczyć interesujący nas przedział minionych lat. Polecamy, warto zajrzeć na interaktywną mapę. DobraPogoda24, CNN, Ancient Earth Globe Na zdjęciu naukowcy podczas badań kamieniołomu w Lechówce koło Chełma. Zespół badaczy z Instytutu Paleobiologii PAN i Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej pod kierunkiem prof. Grzegorza Rackiego, odkrył na terenie Polski ślad pradawnej katastrofy kosmicznej sprzed 65 mln lat. Po raz pierwszy spektakularną wizję kolizji Ziemi z planetoidą (tzw. impakt) przedstawił 30 lat temu zespół badaczy pod kierunkiem fizyka-noblisty Luisa Alvareza i jego syna, geologa Waltera Alvareza - przypominają przedstawiciele Instytutu Paleobiologii PAN. W artykule opublikowanym na łamach prestiżowego miesięcznika "Science" wysuwali oni tezę, że to katastroficzne uderzenie gigantycznego (o średnicy 10 km) bolidu w naszą planetę nastąpiło około 65 milionów lat temu i spowodowało kataklizm, w wyniku którego mogło dojść doszło do ogólnoświatowego kryzysu ekologicznego na lądach i w morzach oraz do zagłady większości gatunków, w tym panujących na ówczesnych lądach wielkich gadów - wyjścia do tak śmiałego scenariusza dramatu wieńczącego erę mezozoiczną było odkrycie niezwykle wysokiej koncentracji irydu w skałach pogranicza kredy i paleogenu we włoskiej miejscowości Gubbio w Apeninach Umbryjskich, ale też w Danii i Nowej Zelandii. Pierwiastek ten jest wyjątkowo rzadki w skorupie ziemskiej (rzędu kilkudziesięciu części na miliard), za to w meteorytach jest go tysiące razy więcej. Owa anomalia irydowa - informuje Instytut PAN - zainspirowała środowiska naukowe całego świata do niezwykle ożywionych dyskusji i interdyscyplinarnych badań granicy kredy i paleogenu w celu weryfikacji hipotezy lat teoria później teoria kosmicznej katastrofy znalazła poparcie w faktach - na Półwyspie Jukatan, w skałach pochodzących z tamtego okresu, odkryto wówczas wielki krater uderzeniowy, którego średnica wynosiła 180 km. Przekonało to większość sceptyków, że zespół Alvarezów mógł mieć lat intensywnych poszukiwań dowodów kolizji Ziemi z planetoidą (szokowo zmienione kwarce i inne minerały, nienormalnie wysokie zawartości platynowców, itd.) w 350 stanowiskach rozrzuconych po całym świecie, podsumował niedawno w "Science" (327, 1214-1218) międzynarodowy zespół 42 badaczy pod kierunkiem Petera Schulte. Z uzyskanych danych wynika, że w końcu okresu kredowego doszło na Ziemi do "piekła dantejskiego" na lądach i w morzach w wyniku katastrofy aż do tej pory Polska nie brała udziału w poszukiwaniach kolejnych dowodów apokaliptycznego zderzenia sprzed milionów lat. Na terenie naszego kraju jedyne reprezentatywne wystąpienia skał pogranicza kredy i paleogenu znajdują się bowiem w okolicach Kazimierza nad Wisłą, gdzie - z powodu rozmycia kluczowych osadów w spłycającym się morzu - nie znaleziono dowodów zauważają przedstawiciele PAN, "były jednak znane przesłanki geologiczne pozwalające nam sądzić, iż dalej ku wschodowi następstwo osadów jest bardziej kompletne". I rzeczywiście, okazało się, że i w Polsce można na trafić na ślad katastrofy sprzed badaczy z Instytutu Paleobiologii PAN oraz z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej pod kierunkiem prof. Rackiego, współpracujący z austriackim geochemikiem Christianem Koeberlem znalazł ów ślad katastrofy kosmicznej znalazł w niewielkim opuszczonym łomiku w Lechówce koło Chełma. Eksploatowano tu niegdyś surowiec chemiczny do produkcji prochu strzelniczego (tzw. opokę odwapnioną)."Koncentracje irydu w Lechówce są co najmniej 400 razy wyższe od średniej zawartości tego pierwiastka w skorupie ziemskiej. Co najmniej, bo tutejsze osady zostały silnie zmienione (odwapnione) przez wody krążące w węglanowym masywie skalnym, w trakcie ich późniejszej historii geologicznej. Decydujące znaczenie mógł mieć okres kilku milionów lat na początku ery kenozoicznej (przełom paleocenu i eocenu), gdy na obszarze tym panował wilgotny tropikalny klimat. To wówczas zawartości +kosmicznych+ pierwiastków mogły być istotnie modyfikowane w wyniku ich wtórnej migracji" - zauważają przedstawiciele Instytutu Paleobiologii nie tylko wysokie stężenie irydu zaskoczyło polskich naukowców. Kolejne badania udowodniły, że pierwiastek ten - należący do szlachetnej grupy metali platynowców - wykazuje względnie dużą redystrybucję. Największa anomalia wystąpiła bowiem w skałach kredy, czyli 10 cm poniżej poziomu pierwotnego osadzenia się pyłu poimpaktowego."A zatem w pewnych warunkach iryd mógł przemieszczać się i ponownie koncentrować w poziomach zupełnie niezwiązanych z impaktem i wielkim wymieraniem - tłumaczą badacze. - Ten zaskakujący wniosek kłóci się z powszechnym poglądem o stabilności anomalii irydowej w zapisie kopalnym, ale znajduje potwierdzenie w ostatnich doniesieniach o niezwykłej ruchliwości irydu w profilu glebowym wietrzejących odpadów w hiszpańskiej kopalni pirytu koło Sewilli".Odkrycie polskiego zespołu opisano w najnowszym artykule w internetowym wydaniu "Acta Palaeontologica Polonica" (dostępny na stronie tego kwartalnika: ).PAP - Nauka w Polsce, Katarzyna Czechowiczagt/ Zespół badaczy z Instytutu Paleobiologii PAN i Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej pod kierunkiem prof. Grzegorza Rackiego, odkrył na terenie Polski ślad pradawnej katastrofy kosmicznej sprzed 65 mln lat. Po raz pierwszy spektakularną wizję kolizji Ziemi z planetoidą (tzw. impakt) przedstawił 30 lat temu zespół badaczy pod kierunkiem fizyka-noblisty Luisa Alvareza i jego syna, geologa Waltera Alvareza - przypominają przedstawiciele Instytutu Paleobiologii PAN. W artykule opublikowanym na łamach prestiżowego miesięcznika "Science" wysuwali oni tezę, że to katastroficzne uderzenie gigantycznego (o średnicy 10 km) bolidu w naszą planetę nastąpiło około 65 milionów lat temu i spowodowało kataklizm, w wyniku którego mogło dojść doszło do ogólnoświatowego kryzysu ekologicznego na lądach i w morzach oraz do zagłady większości gatunków, w tym panujących na ówczesnych lądach wielkich gadów - dinozaurów. Punktem wyjścia do tak śmiałego scenariusza dramatu wieńczącego erę mezozoiczną było odkrycie niezwykle wysokiej koncentracji irydu w skałach pogranicza kredy i paleogenu we włoskiej miejscowości Gubbio w Apeninach Umbryjskich, ale też w Danii i Nowej Zelandii. Pierwiastek ten jest wyjątkowo rzadki w skorupie ziemskiej (rzędu kilkudziesięciu części na miliard), za to w meteorytach jest go tysiące razy więcej. Owa anomalia irydowa - informuje Instytut PAN - zainspirowała środowiska naukowe całego świata do niezwykle ożywionych dyskusji i interdyscyplinarnych badań granicy kredy i paleogenu w celu weryfikacji hipotezy impaktu. 10 lat teoria później teoria kosmicznej katastrofy znalazła poparcie w faktach - na Półwyspie Jukatan, w skałach pochodzących z tamtego okresu, odkryto wówczas wielki krater uderzeniowy, którego średnica wynosiła 180 km. Przekonało to większość sceptyków, że zespół Alvarezów mógł mieć rację. Trzydzieści lat intensywnych poszukiwań dowodów kolizji Ziemi z planetoidą (szokowo zmienione kwarce i inne minerały, nienormalnie wysokie zawartości platynowców, itd.) w 350 stanowiskach rozrzuconych po całym świecie, podsumował niedawno w "Science" (327, 1214-1218) międzynarodowy zespół 42 badaczy pod kierunkiem Petera Schulte. Z uzyskanych danych wynika, że w końcu okresu kredowego doszło na Ziemi do "piekła dantejskiego" na lądach i w morzach w wyniku katastrofy kosmicznej. Jednak aż do tej pory Polska nie brała udziału w poszukiwaniach kolejnych dowodów apokaliptycznego zderzenia sprzed milionów lat. Na terenie naszego kraju jedyne reprezentatywne wystąpienia skał pogranicza kredy i paleogenu znajdują się bowiem w okolicach Kazimierza nad Wisłą, gdzie - z powodu rozmycia kluczowych osadów w spłycającym się morzu - nie znaleziono dowodów impaktu. Jak zauważają przedstawiciele PAN, "były jednak znane przesłanki geologiczne pozwalające nam sądzić, iż dalej ku wschodowi następstwo osadów jest bardziej kompletne". I rzeczywiście, okazało się, że i w Polsce można na trafić na ślad katastrofy sprzed wieków. Zespół badaczy z Instytutu Paleobiologii PAN oraz z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej pod kierunkiem prof. Rackiego, współpracujący z austriackim geochemikiem Christianem Koeberlem znalazł ów ślad katastrofy kosmicznej znalazł w niewielkim opuszczonym łomiku w Lechówce koło Chełma. Eksploatowano tu niegdyś surowiec chemiczny do produkcji prochu strzelniczego (tzw. opokę odwapnioną). - Koncentracje irydu w Lechówce są co najmniej 400 razy wyższe od średniej zawartości tego pierwiastka w skorupie ziemskiej. Co najmniej, bo tutejsze osady zostały silnie zmienione (odwapnione) przez wody krążące w węglanowym masywie skalnym, w trakcie ich późniejszej historii geologicznej. Decydujące znaczenie mógł mieć okres kilku milionów lat na początku ery kenozoicznej (przełom paleocenu i eocenu), gdy na obszarze tym panował wilgotny tropikalny klimat. To wówczas zawartości "kosmicznych" pierwiastków mogły być istotnie modyfikowane w wyniku ich wtórnej migracji - zauważają przedstawiciele Instytutu Paleobiologii PAN. Jednak nie tylko wysokie stężenie irydu zaskoczyło polskich naukowców. Kolejne badania udowodniły, że pierwiastek ten - należący do szlachetnej grupy metali platynowców - wykazuje względnie dużą redystrybucję. Największa anomalia wystąpiła bowiem w skałach kredy, czyli 10 cm poniżej poziomu pierwotnego osadzenia się pyłu poimpaktowego. - A zatem w pewnych warunkach iryd mógł przemieszczać się i ponownie koncentrować w poziomach zupełnie niezwiązanych z impaktem i wielkim wymieraniem - tłumaczą badacze. - Ten zaskakujący wniosek kłóci się z powszechnym poglądem o stabilności anomalii irydowej w zapisie kopalnym, ale znajduje potwierdzenie w ostatnich doniesieniach o niezwykłej ruchliwości irydu w profilu glebowym wietrzejących odpadów w hiszpańskiej kopalni pirytu koło Sewilli. Odkrycie polskiego zespołu opisano w najnowszym artykule w internetowym wydaniu "Acta Palaeontologica Polonica" (dostępny na stronie tego kwartalnika: ). PAP - Nauka w Polsce Tworzymy dla Ciebie Tu możesz nas wesprzeć.

polska sprzed milionów lat